Dzielić
Zgubiłeś swoje hasło? Podaj swój adres e-mail. Otrzymasz link i utworzysz nowe hasło e-mailem.
Proszę krótko wyjaśnić, dlaczego uważasz, że to pytanie powinno zostać zgłoszone.
Proszę krótko wyjaśnić, dlaczego uważasz, że ta odpowiedź powinna zostać zgłoszona.
Wyjaśnij krótko, dlaczego uważasz, że ten użytkownik powinien zostać zgłoszony.
Wiem, że akurat teraz amerykańskie kazania mogą nie być tym, czego chcesz słuchać, ale jak jeszcze byliśmy normalni (tak do 1995 roku), to trzeba było skoordynowanych działań, żeby walczyć z paleniem. Do tego stopnia, że teraz to międzynarodowy żart, że „Amerykanie nie palą”.
Trzeba do tego podejść od strony zdrowia publicznego (że dym z drugiej ręki powoduje wzrost podatków, bo koszty opieki zdrowotnej dla najmniej zarabiających zwykle spadają na państwo) i ochrony dzieci przed reklamami i dostępem do zakupu w sklepach (i w tych naszych „bodegach”, czyli osiedlowych sklepikach).
Trzeba nakładać bardzo wysokie kary na właścicieli sklepów i to egzekwować, robić prowokacje itp. Ale mam kumpla w Baden, który mi mówił, że szwajcarscy kierowcy jeżdżą tak bezpiecznie, bo nikt nie chce dostać mandatu, bo kary są kosmiczne. Zróbcie tak samo… ale z papierosami. No i… wstyd. Wstyd działa. Ktoś zapali obok ciebie? Kasz głośno, bardzo głośno i prosto NA niego. I szczerz się z pogardą.
To naprawdę zadziałało. Wapowanie stało się popularne, ale to nawet nie jest w połowie tak, jak palenie papierosów kiedyś.
Aha, no i przepraszam za ten bajzel, który narobił DJT.
Palenie to głupota, a ja jestem palaczem. Już samo to, że jestem uzależniony od tego gówna, to porażka, więc staram się, jak mogę, żeby nie pogarszać sprawy, walając niedopałki gdzie popadnie. Szukam popielniczki, kosza, albo trzymam peta w plastikowej butelce, dopóki nie znajdę odpowiedniego miejsca, żeby go wyrzucić.
A poza tym: wciąż nie rozumiem, czemu ludzie kładą niedopałki na krawędzi publicznych koszy… jest 50% szans, że spadną. Wrzuć je do środka, nie zapalą się, jak je dobrze zgasicie…
Dla mnie chodzi po prostu o to, żeby ludzie przestali palić. Serio, powiesz mi, że jak stoisz 5 metrów od palacza, to cię to zabije? Daj spokój. Co do placów zabaw, jasne, tam nikt NIGDY nie powinien palić, to podstawowa przyzwoitość i szacunek dla dzieci.
Ale jak stoisz na przystanku i NIKOGO nie ma w pobliżu, to jaki problem? Jaki problem z paleniem na ulicy? Zakazujesz też picia alkoholu na ulicy? Zakazujesz tego bezdomnym? Tak naprawdę to tylko sposób, żeby powiedzieć „odwalcie się” wszystkim palaczom, bez żadnego powodu.
Ten temat wkurza takich jak ja, którzy palą.
Rozumiem całą gadkę o „śmieceniu”, ale ja osobiście noszę przenośną popielniczkę i wrzucam niedopałki do niej albo do starej paczki po fajkach. Nawet wrzucam je do kosza, jak mam okazję, i uważam, że każdy palacz powinien tak robić.
Nie jestem po niczyjej stronie, po prostu uważam, że każdy powinien się postarać, żeby wszyscy czuli się komfortowo.
A to oznacza: przestańcie być mięczakami i przestańcie palić obok ludzi, którym to przeszkadza.
Wiesz, najlepszy sposób, żeby pociąg szybciej przyjechał, to zapalić szluga. Zaufaj mi, ziom.
Sam nie palę, ale mój kumpel tak. I wiesz, jak czekaliśmy niecierpliwie na autobus/metro/tramwaj, który się spóźniał, to mu mówiłem, żeby odpalił fajkę… i jak tylko ją odpalił, to zaraz pojawiał się autobus.
Oczywiście, nie ma żadnego związku między rozkładem jazdy a zapaleniem papierosa, ale zawsze mieliśmy niezły ubaw, jak autobus pojawiał się chwilę po odpaleniu fajki.
Całkowicie się zgadzam, społeczeństwo powinno zmierzać w kierunku braku dymu, zwłaszcza społeczeństwo takie jak szwajcarskie.
A potem zdajesz sobie sprawę, że Philip Morris International, Japan Tobacco International, British American Tobacco (ogromne koncerny tytoniowe) są głównymi płatnikami podatków… i wtedy widzisz dylemat…
Gówno mnie obchodzi, czy ludzie palą na zewnątrz. W ogóle mi to nie przeszkadza, nawet jak stoją obok mnie.
Za to cieszę się, że zakazaliśmy palenia w pomieszczeniach. To było okropne.
No i to śmiecenie mnie wkurza i smuci, bo myślę, że ci ludzie nigdy nie zmienią swoich nawyków.
Mam wrażenie, że jedyni ludzie, których znam i którzy dbają o niedopałki, to ci, którzy byli w wojsku. Nie znam wielu palaczy, więc nie wiem, czy tak jest ze wszystkimi. Ale wydaje mi się, że wojsko ich całkiem nieźle nauczyło, żeby trzymać się tych niedopałków. Wydaje mi się, że największym problemem jest to, że nie masz na cywilnym ubraniu takiej naszywki, gdzie mógłbyś te niedopałki wrzucać.
Racja, też tak mam. Palę, ale jak skończę, to idę do popielniczki albo używam kieszonkowej. Albo po prostu wrzucam do kieszeni, co mi tam. No i nie stoję w tych wyznaczonych miejscach dla palaczy, tylko staram się odsunąć jak najdalej od ludzi (jak już muszę zapalić na dworcu). A jak nie mogę się odsunąć, to w ogóle sobie odpuszczam. Ludzie to dupki, syfu też jest od groma, ale to się da posprzątać łatwiej. Kara powinna być 200 franków i sprzątanie tego gówna.
W Genewie już od kilku lat jest zakaz palenia w miejscach publicznych (przystanki autobusowe, koncerty, parki itp.). I to nie przyniosło dosłownie żadnego efektu. Wszędzie są znaki zakazu palenia na przystankach autobusowych/tramwajowych, a ludzie i tak palą. A jak ich grzecznie poprosisz, żeby przestali, to po prostu każą ci się odpieprzyć.
Tak, zgadzam się w 100%, NIENAWIDZĘ przechodzić przez chmury dymu z drugiej ręki w takich miejscach publicznych. Palenie to jedna z najbardziej głupich rzeczy na tej planecie, jaką ludzie mogą sobie tak łatwo zafundować i nie ma absolutnie żadnych korzyści. Bronienie prawa do palenia to po prostu bronienie prawa do samookaleczenia, bo w przeciwieństwie do alkoholu, nie da się „palić z umiarem” bez poważnego negatywnego wpływu na zdrowie.
Jako społeczeństwo powinniśmy zmierzać do całkowitego zakazu palenia, aby przyszłe pokolenia nigdy nie wpadły w ten cykl śmierci, ale firmy tytoniowe są zbyt potężne, a rządy czerpią z nich zbyt wiele dochodów z podatków. Przynajmniej powinno się zakazać palenia we wszystkich miejscach publicznych.
Nie rozumiem, jak to jest, że dla niektórych wyrzucanie fajek wszędzie jest „normalne”. Widzę palaczy, którzy palą w mieście, w lesie, a potem po prostu rzucają peta na ziemię.
Ci sami ludzie (w większości) nie wyrzuciliby butelki PET po wypiciu albo opakowania po kanapce po zjedzeniu.
Ale, chociaż niedopałki są gorsze niż butelki i opakowania po jedzeniu, oni zachowują się, jakby to było zupełnie normalne.