Miałam trzy dziwne sytuacje, wszystkie z udziałem starszych Szwajcarek, które wprawiły mnie w zakłopotanie
Cześć wszystkim,
Mam 30 lat, jestem Polką i pracuję jako dyplomatka w Genewie, gdzie mieszkam od około 2 lat. Ogólnie rzecz biorąc, szczerze uważam, że Szwajcarzy są jednymi z najmilszych, najbardziej uprzejmych i pełnych szacunku ludzi, jakich spotkałam – od dzieci po dorosłych w każdym wieku.
Ale miałam trzy dziwne sytuacje, wszystkie z udziałem starszych Szwajcarek, które wprawiły mnie w zakłopotanie:
• Raz w transporcie publicznym starsza pani bardzo niemiło zażądała, abym ustąpiła jej miejsca – mimo że wokół było mnóstwo wolnych siedzeń. Miała tyle energii, żeby krzyczeć, że po prostu ją zignorowałam.
• Innym razem w pociągu moja duża torba na plecach mogła lekko otrzeć się o starszą panią. Zamiast coś powiedzieć, mocno mnie popchnęła. Mój chłopak musiał powiedzieć jej po francusku, że nie zrobiłam tego specjalnie.
• I jeszcze raz, kiedy część drogi była w remoncie, musiałam przez chwilę jechać moją hulajnogą elektryczną po chodniku. Starsza kobieta popchnęła mnie i zaczęła na mnie krzyczeć. Najwyraźniej zatrzymałam hulajnogę, gdy przechodziła, dlatego mogła mnie popchnąć.
Nie rozumiem: dlaczego od razu tak agresywnie pchać? Czemu po prostu nie powiedzieć czegoś?
Czasami zastanawiam się, czy to może mieć coś wspólnego z tym, że jestem cudzoziemką, bo wiem, że kwestie imigracji w Europie wywołały u niektórych mieszkańców niechęć wobec przyjezdnych.
Ale może to nie o to chodzi – może to po prostu nawyk pokoleniowy, jak czytałam w jakiejś dyskusji na Reddicie, że starsze osoby z tego pokolenia (niezależnie od narodowości) wychowywały się w bardziej bezpośredni i fizyczny sposób, albo po prostu tak radzą sobie w różnych sytuacjach, niezależnie od tego, kto jest zaangażowany.
A może jest jakieś inne kulturowe wyjaśnienie, którego nie dostrzegam?

Sandra
Nie pytajcie dlaczego, ale ja też mam wrażenie, że kobiety po siedemdziesiątce (ogólnie rzecz biorąc) albo są najmilszymi osobami na świecie, albo po prostu uważają, że rządzą światem i będą agresywne bez powodu. A ja jestem tutejsza…
Toffik
Może być i jedno, i drugie. Moja babcia jest najsłodszą osobą w naszej rodzinie. Ale poza jej przyjaciółmi i rodziną? Towarzyszy jej nastrój ostatecznego szefa. Kiedyś celowo narzekała na czarnoskórych robotników miejskich sprzątających ulicę pod jej oknem, żeby ją zdenerwować, i nawet na nich nakrzyczała. No tak…
Oliver
Ja też – wysoki, młody gość, trochę w szwajcarskim stylu – miałem takie akcje. Parę razy w pociągu (pchanie mnie i innych pasażerów na bok), a ostatnio w Coopie, gdzie szczerze mówiąc, wydawało mi się, że babka po prostu chciała pomacać mi klatę, bo miejsca do przejścia było aż nadto.
Jak się nad tym zastanowić, te starsze panie mogą czuć się słabe, ignorowane, a może nawet urażone przez młodsze pokolenia. Do tego urbanizacja, tłumy i anonimowość pewnie robią swoje, sprawiając, że odcinają się emocjonalnie i stają się nieuprzejme albo wręcz trochę agresywne
Mayja
Ja też to widziałem, w Szwajcarii, ale także we Francji i Niemczech. Zawsze z moimi nieeuropejskimi przyjaciółmi lub krewnymi. Rok temu w Strasburgu, moja teściowa (Turczynka nosząca hidżab), moja żona i ja (34-letni Szwajcar, biały) siedzieliśmy w kawiarni przy ulicy, pijąc kawę i jedząc lody. Starsza Francuzka i, jak sądzę, jej syn chcieli usiąść przy stoliku tuż obok nas, ale wyglądało na to, że stolik i krzesła były trochę za blisko. Zamiast po prostu poprosić, żebyśmy przesunęli krzesła, ona mocno pociągnęła za krzesło mojej teściowej, żeby ją odepchnąć. Absolutnie szalona sytuacja. Potem skonfrontowaliśmy ją po francusku, mówiąc, że mogła po prostu powiedzieć słowo, a zrobilibyśmy miejsce, żeby mogła usiąść, gdzie chce, ale ona zaczęła krzyczeć coś w stylu „to jej kraj, nie musi nikogo o nic pytać” i tak dalej.
Barbara
Myślę, że to niestety kwestia szczęścia.
Na każdą złośliwą, „karenowatą” czy zgorzkniałą starszą osobę, na którą trafisz, przypada pewnie 5 lub 6 innych, które są naprawdę sympatyczne.
Musiałem przenieść trochę rzeczy mojego siostrzeńca do jego nowego mieszkania, po tym jak przez jakiś czas mieszkał u mnie… więc wynieśliśmy jego telewizor i inne rzeczy przed drzwi, żeby zapakować je do samochodu, a jakaś starsza pani zaczęła się czepiać, że mamy 3 pudła na chodniku, aktywnie pakując rzeczy do auta… bez żadnego powodu, poza tym, że… nie powinniśmy mieć pudeł na chodniku, ładując samochód?!?! Dziwna sprawa, żeby się o to kłócić, ale niech będzie…
Ale z drugiej strony znam 3 sąsiadów, którzy są w tym samym wieku lub starsi, i to jedni z najsympatyczniejszych ludzi. Dosłownie kilka dni temu piłem kawę ze starszym panem, który mieszka dwa piętra nade mną w Genewie, bo przypadkiem na niego wpadłem, a on siedział sam, paląc papierosa i pijąc kawę. Zaproponował, żebym się do niego przysiadł. Świetnie się rozmawiało o wszystkim, naprawdę ciepły i sympatyczny starszy facet.
Taka już niestety natura ludzi. Niektórzy mają kij w tyłku.
Kayn
Pamiętam, jak kiedyś jechałem pociągiem, a wagon był pusty. Usiadłem na najbliższych czterech miejscach dla osób o ograniczonej mobilności, bo sam jestem osobą z niepełnosprawnością.
Po mnie do pociągu wsiadła starsza para. Nie zajęli żadnych z pustych miejsc, tylko stanęli tuż obok mnie, patrząc na mnie ze złością, jakby uważali, że miejsca dla osób o ograniczonej mobilności są zarezerwowane dla nich.
Zignorowałem ich, bo nie odezwali się do mnie ani słowem, tylko patrzyli z wściekłością, aż do momentu, gdy pociąg ruszył, a oni omal nie przewrócili się przez nagły ruch.
Wtedy usiedli na czterech miejscach po drugiej stronie i nadal patrzyli na mnie ze złością. Pomyślałem, że dość tego, zdjąłem protezę nogi, a po tym przestali na mnie gniewnie patrzeć i zaakceptowali swoją porażkę.
Nie wiem dlaczego, ale starsi ludzie w transporcie publicznym często uważają, że miejsca dla osób o ograniczonej mobilności są przeznaczone wyłącznie dla nich i że nikt inny nie ma prawa tam siedzieć.
Szczerze mówiąc, są też mili starsi ludzie, którzy pytają, czy mogą usiąść, jeśli miejsca są zajęte. Jeśli starsza osoba po prostu poprosi mnie o zwolnienie miejsca, chętnie to zrobię, ale jeśli tylko stoją i patrzą z wściekłością, podczas gdy cztery miejsca po drugiej stronie są puste, to po prostu ich ignoruję.
Krótko mówiąc: niektórzy starsi ludzie czują się uprawnieni do tego, by każdy ustąpił im miejsca bez konieczności proszenia. Nie sądzę, żeby to była większość starszych osób, ale interakcje z takimi ludźmi zapadają w pamięć.
Yan
Obie strony mają tu coś do powiedzenia. Sprawa z plecakiem wydaje się oczywista. W Korei czy Japonii widziałem, jak osoby z plecakami dostają podobne uwagi. Większość ludzi zakłada mały plecak na przód albo zdejmuje go i stawia między nogami. To całkowicie twoja odpowiedzialność – nie znoszę, gdy ktoś przypadkowo uderza mnie swoim plecakiem czy torbą – właściciele muszą o to zadbać.
Hulajnoga – nie jeździj nią po chodniku. Zsiądź i przeprowadź ją wokół budowy, bo inaczej możesz narazić kogoś na niebezpieczeństwo, zranić lub zirytować.
Kobieta krzycząca w tramwaju – kto wie, wszędzie zdarzają się dziwne osoby.
Czy istnieje rasizm? Tak. Czy wszyscy są rasistami? Nie. Czy niektórzy starsi ludzie są zrzędliwi? Tak. Czy jako obcokrajowiec mieszkający w innym kraju powinieneś bardziej uważać na swoje otoczenie i lokalne zwyczaje? Tak, sam to robię.
Przykro mi, że to cię spotkało, ale wygląda na to, że obie strony mają tu coś na sumieniu.
Zoffi
Miałem wiele sytuacji, w których starsze kobiety krzyczały na mnie, bo próbowały wepchnąć się do pociągu lub autobusu, kiedy ja wysiadałem. Zacząłem stosować zasadę „ktoś na mojej drodze zostanie przepchnięty”, włącznie ze starszymi osobami (oczywiście w granicach rozsądku). Łatwo naliczyłem pięć przypadków, gdzie kobiety po siedemdziesiątce (zawsze kobiety, co ciekawe, rzadko starsi mężczyźni) obrzucały mnie wyzwiskami. Mam to gdzieś, znają zasady, a jeśli nie chcą ich przestrzegać, to lepiej, żeby nie trafiły na mnie wysiadającego z pociągu. Tam, gdzie mieszkają moi rodzice, była też kiedyś starsza pani, która czekała przy oknie, aż ktoś przejedzie „prywatną drogą”. Dla kontekstu: moi rodzice mieszkają w zamkniętym „osiedlu”, gdzie garaż znajduje się na dole, a na górze jest inna droga, używana dla innego „osiedla”, ale także umożliwiająca dostęp do tego moich rodziców. W zależności od tego, jaki numer domu wpiszesz, Google Maps zaprowadzi cię na górny dostęp, który jest przeznaczony tylko dla innego „osiedla”. Jest tam znak informujący, że to tylko dla tamtego „osiedla”, ale duże dostawy często są robione od góry, bo tak jest łatwiej dla kurierów. Tak czy inaczej, ta starsza kobieta zawsze wybiegała z domu i zaczynała krzyczeć na każdego, kto zatrzymał się tam dla osiedla moich rodziców. Zawsze wzywała też policję, żeby wystawić mandat. Krzyczała nawet na mnie, kiedy byłem dzieckiem, bo jechałem rowerem (całkowicie dozwolone, nawiasem mówiąc) po tej drodze, podczas gdy ona wrzeszczała na listonosza. Ostatnim razem byłem już na tyle dorosły, że zagroziłem jej zgłoszeniem na policję za robienie mi zdjęć bez zgody (przyjaciel odbierał mnie stamtąd, bo nie był tam wcześniej, a wyjaśnianie drogi nigdy nie działa, dopóki ktoś sam jej nie zobaczy).