Niezdrowe lub niesmaczne jedzenie w Szwajcarii. Co dokładnie rozczarowuje Cię w jedzeniu tutaj?
Niezdrowe lub niesmaczne jedzenie w Szwajcarii. Co dokładnie rozczarowuje Cię w jedzeniu tutaj?
Dzielić
Zgubiłeś swoje hasło? Podaj swój adres e-mail. Otrzymasz link i utworzysz nowe hasło e-mailem.
Proszę krótko wyjaśnić, dlaczego uważasz, że to pytanie powinno zostać zgłoszone.
Proszę krótko wyjaśnić, dlaczego uważasz, że ta odpowiedź powinna zostać zgłoszona.
Wyjaśnij krótko, dlaczego uważasz, że ten użytkownik powinien zostać zgłoszony.
Jedzenie w restauracjach jest zazwyczaj przeciętne, a biorąc pod uwagę ceny porównywalne z restauracjami z gwiazdką Michelin w sąsiednich krajach – to dość rozczarowujące. Standardem jest zapłacić 50 franków za osobę i nie być pod wrażeniem. Żeby naprawdę się zachwycić, trzeba wydać co najmniej 100 franków na osobę albo znać jakieś ukryte perełki.
Jedzenie w supermarketach i innych sklepach jest całkiem dobre (choć też drogie, ale z czasem można się do tego przyzwyczaić), więc zazwyczaj odżywiasz się bardzo zdrowo, chyba że naprawdę musisz mocno oszczędzać.
W porównaniu z Włochami, Hiszpanią, Francją, Grecją i Portugalią jedzenie w Szwajcarii jest bardzo mdłe, zwłaszcza jeśli chodzi o produkty z supermarketów. Ogromny wpływ ma na to ograniczona liczba słonecznych miesięcy w roku w Szwajcarii – w krajach południowoeuropejskich przez większość roku świeci słońce, dzięki czemu warzywa, owoce i zwierzęta hodowlane mogą wchłaniać więcej promieni słonecznych i składników odżywczych, co znacząco przekłada się na bogatszy i lepszy smak. To zostało potwierdzone w badaniach.
Dodatkowo, w regionach wulkanicznych gleba jest bogatsza w minerały, co sprawia, że uprawiane tam produkty są smaczniejsze i bardziej wyraziste.
We Włoszech i Grecji w restauracjach gotuje się na oliwie z oliwek i często używa się świeżych, nierzadko ekologicznych produktów, podczas gdy w Szwajcarii jedzenie jest mniej świeże i rzadziej przygotowywane na oliwie, co wpływa na smak potraw.
Podsumowując, mniejsza ilość słońca, brak gleb wulkanicznych oraz inna kultura kulinarna sprawiają, że produkty i potrawy w Szwajcarii są często mniej aromatyczne i mniej wyraziste niż w krajach południowej Europy.
Sałatki w restauracjach są świeże, chrupiące i bardzo pożywne – szczególnie w wersji mieszanej. Jedzenie tutaj zawiera mniej chemii niż w większości innych krajów. Kiełbasy muszą być w 100% z mięsa, bez żadnych wypełniaczy typu bułka tarta.
A 50 franków za kolację z napojami to równowartość zaledwie 90 minut pracy przy średniej krajowej pensji. Jeśli zjesz menu w porze lunchu, możesz dostać porządny, czterodaniowy posiłek za 25 franków.
W St. Gallen jadłem najlepsze indyjskie jedzenie w życiu – i tak, wliczam w to nawet Indie (poza chińskim jedzeniem w Kalkucie). W St. Gallen jest też ogromny wybór orientalnych restauracji. Curry, makarony i różne modne, pyszne knajpki ukryte w bocznych uliczkach starego miasta, otoczone salonami tatuażu; a na dużym placu – kuchnia śródziemnomorska, chińskie przekąski, tureckie burgery i oczywiście słynne kiełbaski oraz pieczywo ze St. Gallen. Są tu też restauracje koreańskie i wiele innych, w tym typowo szwajcarskie oraz zachodnioeuropejskie kawiarnie i restauracje.
Oferty lunchowe i małe przekąski pozwalają utrzymać koszty na rozsądnym poziomie, a moim zdaniem obecnie w USA jedzenie jest dużo droższe i gorszej jakości. Poza Portugalią, mam wrażenie, że ceny jedzenia wzrosły na całym świecie. Nawet jeśli w Azji posiłki są tańsze (według lokalnych mieszkańców), oni też narzekają na rosnące koszty. To globalny problem.
Nie szukałem w Szwajcarii kuchni wschodnioeuropejskiej ani portugalskiej, ale i tak jestem bardzo zadowolony z mojego miasta, St. Gallen.
W St. Gallen jadłem najlepsze indyjskie jedzenie w życiu – i tak, wliczam w to nawet Indie (poza chińskim jedzeniem w Kalkucie). W St. Gallen jest też ogromny wybór orientalnych restauracji. Curry, makarony i różne modne, pyszne knajpki ukryte w bocznych uliczkach starego miasta, otoczone salonami tatuażu; a na dużym placu – kuchnia śródziemnomorska, chińskie przekąski, tureckie burgery i oczywiście słynne kiełbaski oraz pieczywo ze St. Gallen. Są tu też restauracje koreańskie i wiele innych, w tym typowo szwajcarskie oraz zachodnioeuropejskie kawiarnie i restauracje.
Oferty lunchowe i małe przekąski pozwalają utrzymać koszty na rozsądnym poziomie, a moim zdaniem obecnie w USA jedzenie jest dużo droższe i gorszej jakości. Poza Portugalią, mam wrażenie, że ceny jedzenia wzrosły na całym świecie. Nawet jeśli w Azji posiłki są tańsze (według lokalnych mieszkańców), oni też narzekają na rosnące koszty. To globalny problem.
Nie szukałem w Szwajcarii kuchni wschodnioeuropejskiej ani portugalskiej, ale i tak jestem bardzo zadowolony z mojego miasta, St. Gallen.
Cześć! Moim zdaniem jedzenie tutaj jest wyjątkowo mdłe. Nie ma znaczenia, czy kupujesz składniki i gotujesz w domu, czy idziesz do restauracji – same produkty nie mają tej głębi i bogactwa smaku, które można znaleźć w innych miejscach. Nawet jeśli kupujesz bezpośrednio od producentów, to niewiele zmienia.
Mieszkam tu już od kilku lat i naprawdę mam spore trudności, jeśli chodzi o jedzenie. Niektórzy z moich sąsiadów uprawiają warzywa i narzekają na brak słońca – myślę, że to może być uczciwy powód tej różnicy w smaku.
Poza tym ryby i owoce morza zupełnie mi tu nie odpowiadają, ale może po prostu nie trafiłem na dobre miejsce.
A tak w ogóle, jestem Portugalczykiem, więc pewnie to, do jakiego jedzenia jesteś przyzwyczajony, mocno wpływa na to, jak odbierasz szwajcarską kuchnię.
Nie znam żadnego innego kraju, w którym w supermarketach byłby tak ogromny wybór żywności organicznej (bio) – nawet dyskonty takie jak Lidl czy Aldi mają świetną ofertę, a jakość jest na ogół bardzo dobra. Od czasu umów dwustronnych z UE wybór i różnorodność produktów też bardzo się poprawiły. Naprawdę nie widzę powodu, żeby narzekać na jedzenie tutaj. Oczywiście nie mamy dostępu do morza, więc nie ma co oczekiwać świeżych ryb morskich jak w krajach nadmorskich. I jasne, nie znajdziesz tu WSZYSTKICH produktów ze WSZYSTKICH krajów, ale hej, to przecież świetny powód, żeby podróżować, prawda? 😉
Ogólnie jakość jedzenia jest dobra i można znaleźć sporo różnych składników. Bliskość innych krajów oczywiście ma na to wpływ.
Ryby potrafią jednak rozczarować – wolę kupować mrożone niż „świeże”, bo moim zdaniem te świeże wcale nie są takie świeże, chyba że to pstrąg złowiony w lokalnym jeziorze!
Szwajcarska kuchnia wydaje mi się trochę mdła, więc zazwyczaj gotuję sobie wszystko od podstaw.
Jeśli chodzi o restauracje – to trochę loteria, trzeba próbować, a jak już znajdziesz dobrą, to trzymaj się jej.
Warto też podjechać do najbliższego gospodarstwa i zajrzeć do ich sklepiku – świeże mleko, sery, kurczaki, wołowina czy wieprzowina. Jest drogo, ale naprawdę warto.
Jeśli jesteś przyzwyczajony do ostrego jedzenia, to zamawiając na wynos musisz naprawdę przekonać właściciela, że chcesz „scharf” (ostry) sos!
To głównie niemieckojęzyczne regiony Szwajcarii mają mdłe jedzenie – dużo kiełbas i kurczaka, ale niewiele w tym kreatywności.
Mieszkamy w Zurychu i to nie tylko problem restauracji – w supermarketach wybór składników też jest dużo gorszy niż we Włoszech czy Francji.
Włoska i francuska część Szwajcarii mają naprawdę świetną kuchnię.
Jeśli chodzi o ceny, to jasne, że nas na to stać, ale to trochę szalone, że taniej jest polecieć do Włoch, zatrzymać się w pięciogwiazdkowym hotelu i zjeść kolację w restauracji z gwiazdką Michelin, niż zjeść kolację z drinkami w podobnej restauracji w Zurychu!
To zależy, z jakiego kraju się porównuje i skąd się pochodzi.
Z Włoch wiadomo, że Szwajcaria nie wygra, ale poziom i tak jest niezły.
Jako Włoch, gdziekolwiek jestem, jakość jedzenia wydaje mi się raczej niska, zwłaszcza że widzę, iż tutaj nie ma żadnej kultury jedzenia – ludzie nie potrafią rozpoznać różnicy, na przykład, między różnymi rodzajami zbóż.
Mimo wszystko w Szwajcarii nie jest aż tak źle, także dlatego, że dużo produktów kupują z Włoch.
Moja rada – bo się tym zajmuję zawodowo – unikaj zakupów w supermarketach, bo tam zwykle jest najgorsza jakość, bo to masowa produkcja, a w jedzeniu mniej znaczy lepiej.
Spróbuj targów rolniczych, lokalnych bazarków, kupuj bezpośrednio od producentów – można znaleźć prawdziwe perełki, tylko trzeba się trochę rozejrzeć.
Możesz też zamawiać z wielu włoskich stron internetowych i dostawać produkty prosto do domu – mogę coś polecić.
Nie polecę żadnej restauracji, bo wolę gotować sam i mieć kontrolę nad jakością, ale jeśli już, to warto wybrać włoską restaurację.
Najlepsza rada: jeśli Twoje jedzenie nie rośnie (w sensie nie jest świeże, naturalne) – nie jedz go.