Czy to tylko takie subiektywne odczucie? Wiesz, jak jesteś za granicą, to zazwyczaj masz wakacje, dobrze się bawisz i wszystko wydaje się bardziej „egzotyczne”?
Uwielbialiśmy te wszystkie festiwale street foodu. Jeszcze lepiej, jak idziesz ze znajomymi – każdy bierze coś innego i można próbować różnych rzeczy. Ale może się po prostu zestarzeliśmy i zrobiliśmy się bünzli (czyli tacy typowi Szwajcarzy), bo od paru lat w ogóle nie cieszy nas już jedzenie na ulicy:
-
za drogo
-
mdłe
-
bez smaku
-
wygląda okropnie
Jesteśmy właśnie na BEA (BErn Ausstellung, czyli wystawa w Bernie) – okej, może to zły przykład, bo zamówiliśmy typowe śmieciowe jedzenie, żadnych tajskich czy innych „egzotycznych” rzeczy. Ale nawet zwykły burger może być smaczny… a zobaczcie na to:
r/askswitzerland – serio, czemu szwajcarski street food jest taki drogi i taki kiepski?
Mamy (od lewej do prawej):
-
„ręcznie robione” frytki za 15 CHF
-
pulled pork burger za 16 CHF
-
holenderski hot dog za 12 CHF
Nie ma na zdjęciu:
-
dürüm za 16 CHF
-
szaszłyk za 16 CHF
-
Fischchnuschperli za 14 CHF
Podsumowanie:
Bułka od holenderskiego hot doga była ewidentnie wcześniej mrożona. Taka gumowa, ser się nie roztopił, sos rozsmarowany nierówno po kiełbasce!
Burgerowi brakowało cebuli i czerwonej kapusty (które powinny być w standardzie).
Frytki nierówno usmażone.
Dürüm jak wszędzie indziej.
Szaszłyk spalony.
Za dużo ciasta. Wiem, ciasto jest tańsze, a porcja wydaje się większa. Ale dajcie go mniej, to chociaż smak będzie lepszy!
Mam wrażenie, że street food tutaj to po prostu kupienie rzeczy w sklepie i podgrzanie ich dla ciebie – nic więcej. Tak, brzmi ostro, ale Fischchnuschperli też nie był niczym wyjątkowym.
W zeszłym roku próbowaliśmy Ghackets mit Hörnli, ale tam prawie nie było mięsa i wszystko było bez smaku. Przecież to jedno z pierwszych dań, które uczysz się gotować w szkole czy na swoim pierwszym mieszkaniu. Nawet harcerze robią to w jednym garnku z pokrywką (pokrywka do smażenia mięsa).
Czy jesteśmy za bardzo bünzli? Czy za dużo oczekujemy od street foodu?
Nasza ekipa (3 pary, wszyscy pracujący) doszła do wniosku:
-
W każdej parze jest ktoś, kto lubi gotować. Nie tylko klasyczne szwajcarskie jedzenie, ale też dania z innych krajów. Zrobienie własnego burgera, własnego tajskiego curry czy własnego Ghackets – to nigdy nie będzie się równało z tym, co dostajesz na ulicy.
-
Im wyższa cena, tym więcej oczekujesz – a jedzenie na eventach, w zamkniętych przestrzeniach, zawsze jest droższe (opłaty za stoiska, popyt i podaż) niż na ulicy. Każde danie jest przez to 2-4 franki droższe. Taka „mała” różnica procentowo jest spora. Jak płacisz 10,50 za dürüma i jest przeciętny, to mówisz „ok”, ale jak płacisz 16 franków, to oczekujesz czegoś wow, a tu rozczarowanie.
-
Szaszłyk na wystawie nigdy nie dorówna temu z plaży na Filipinach. NIGDY. Nawet jak jest kiepski, to masz plażę, wiatr, klimat – nie musi być plaża, wystarczy tanie gelato, ale to we Włoszech! Super.
-
4 z 6 osób mają pracę, gdzie precyzja jest kluczowa, a lenistwo czy niedbałość mogą być tragiczne (trochę przesadzam, ale wiecie o co chodzi). Więc oczekujemy, że inni też będą się przykładać (tak, brzmi to trochę zarozumiale!).
Każdy chyba jadł kiedyś Stärnegrill Wurst. Ale bądźmy szczerzy – poleciłbyś to obcokrajowcowi, który pyta o street food?
Nasza ekipa nie ma problemu z płaceniem za jedzenie na mieście, to nie o to chodzi – ale wszyscy uważamy, że od kilku lat nie ma już żadnej dumy z zawodu!
A Ty jak myślisz? Jesz street food i potem mówisz znajomym, że było „palce lizać”? Bo my ostatnio mówimy znajomym, żeby kupili sobie chleb na BEA (jest piekarnia), do tego lokalne sery, wędliny, jabłka… i to lepsze niż street food na zewnątrz!
PS: Nie podaję cen napojów, bo mieliśmy swoje butelki z wodą, które można napełnić w toalecie! Kupiliśmy 0,5l soku jabłkowo-rabarbarowego za 5 CHF (polecam) i ceny są jak wszędzie: 5 CHF za 0,5l napoju w PET.
Wczoraj odwiedziłem małe regionalne targi i zjadłem wrapa z wołowiną za 15. Cena była dość wysoka, był mniej więcej wielkości zwykłego dürüm (raczej mały), ale o mój Boże, był pyszny. Mięso mielone wołowe z sosem było ewidentnie domowej roboty, naprawdę dobrze przyprawione, dodali do niego sałatkę, smażoną cebulę, „hirtenkäse”, ciecierzycę i sos koktajlowy, więc jak na swój rozmiar było naprawdę sycące. Sądząc po wyglądzie, wrapy były również domowej roboty, dość grube i puszyste i wypełnili je tak bardzo, że trudno było je zwinąć.
Więc zgadzam się, jedzenie uliczne na targach i eventach jest zawsze przewartościowane i tandetnie zrobione, najczęściej kupowane w sklepie. Ale czasami można natknąć się na coś naprawdę dobrego.
Jem raz w tygodniu z małego food trucka o nazwie Frankys BBQ i to jest świetne. Jasne, cena jest wysoka, burgery 16 CHF i takie tam, ale jakość i smak jedzenia są świetne. Naprawdę lubię wspierać ludzi, którzy szanują jedzenie i dobrze wykonują swoją pracę.
Poza tym jednak rzadko, jeśli w ogóle, spożywam jedzenie uliczne. Jako były szef kuchni nie widzę w tym nic atrakcyjnego, skoro mogę zrobić to sam, lepiej i taniej.
Moja teoria jest taka, że A) chociaż szwajcarskie składniki z Migros i Coop są wysokiej jakości, nie są szczególnie smaczne, chyba że kupujesz lokalnie produkowane rzeczy, takie jak ser i miód. B) wszystkie miejsca z egzotycznym jedzeniem są prowadzone przez szwajcarskiego Niemca, który kiedyś pojechał do Tajlandii i uznał, że to wystarczające doświadczenie, aby otworzyć tajską restaurację. C) Szwajcarzy są logiczni, a nie kreatywni, a gotowanie wymaga kreatywności i wrażliwości. Więc to, co dostajesz, jest zawsze tanią imitacją tego, jak powinno smakować egzotyczne jedzenie, zrobione z dobrej jakości, ale mdłych składników.
Nie brałbym tego typu większych wydarzeń za punkt odniesienia. Spodziewam się, że ceny będą zawyżone, a jakość ucierpi, aby dostarczyć duże ilości.
Ale generalnie to nadal prawda. Jest kilka foodtrucków, a wiele restauracji oferuje fast food (burgery, pizza na kawałki, döner, niektóre azjatyckie dania na wynos). Ale, z wyjątkiem miejsc z dönerem, jest to przeważnie dość drogie i nie tak smaczne, jak można by się spodziewać.
Myślę, że Szwajcarzy, ogólnie rzecz biorąc, są bardziej przyzwyczajeni do tego, żeby po prostu wziąć ciastko/kanapkę jako przekąskę. A wszechobecne kuchnie Migros/Coop/itp. oferują posiłki w rozsądnej cenie za ~CHF10. Teraz, to nie jest tradycyjny „fast food”, ale konkuruje o tych samych klientów. Jeśli gigantyczna sieć ze zoptymalizowaną logistyką jest już w cenie co najmniej ~10 franków, każdy stragan z fast foodem lub food truck będzie prawdopodobnie droższy. To wyjaśnia wysokie ceny.
Chociaż nie wyjaśnia to jakości.
Anegdotycznie, kiedyś w Lozannie był niesamowity food truck z pizzą. 50 osób ustawiało się w kolejce po pizzę w stylu neapolitańskim za ~10 CHF podczas każdej przerwy na lunch. Gdzie są teraz? Para otworzyła restaurację w domu, w Hiszpanii.
To całkiem proste: oferuj i żądaj. Uchodzi im na sucho nudne, bezsmakowe jedzenie, ponieważ ludzie wciąż je kupują.
Wielokrotnie widziałem, jak te uliczne jadłodajnie stoją otwarte z doskonałym jedzeniem, a miesiące później jakość spada. Szybko się uczą, że ludzie nadal kupują ich jedzenie, nawet jeśli nie jest już tak dobre, jak kiedyś. I oszczędzają pieniądze i czas, nie tracąc klientów.
Jeśli zrobią to w innych krajach z bardziej wymagającą klientelą, jak Włochy, Hiszpania czy Francja, to bardzo szybko zbankrutują. Ale nie tutaj. Przeciętne jedzenie jest wystarczająco dobre dla szwajcarskiej populacji. Myślę, że ludzie wierzą, że świetne jedzenie można znaleźć tylko w eleganckich, drogich restauracjach, ale nie można go oczekiwać na „tanim” festiwalu ulicznego jedzenia. I tak im to uchodzi na sucho.
W Szwajcarii na pewno można znaleźć dobre jedzenie uliczne.
Ale
W ten weekend w naszej okolicy odbył się festiwal jedzenia ulicznego i nic, czego próbowaliśmy, nie było wyjątkowe.
Shawarma z LebTaste była w porządku. Mieszanka frytek i bardzo łagodnego majonezu czosnkowego sprawiła, że całość była nietypowo łagodnym doświadczeniem.
Chicken Masala z jakiegoś indyjskiego sklepu była bardzo średnia. Sos był przyzwoity, ale kurczak był twardy.
Churrosy były ogromnym rozczarowaniem. Nadal ciastowate w środku i nawet nie oferowały cukru cynamonowego
Niedzielny placek kominowy był prawdopodobnie najlepszą rzeczą, jaką jedliśmy przez całe popołudnie, ale to nie znaczy wiele
Ale przysłowiowy tort należy do burgera z serem i bekonem z „Häxä Chessi”, który – i nie żartuję – ociekał sosem pomidorowym . Dosłownie całe dno worka z burgerem było wypełnione po brzegi sosem pomidorowym, aż w końcu pękł i rozlał się wszędzie. Dosłownie na tyle, że można było polać nim pojedynczą porcję penne lub małą pizzę.
Nie wiem, co się dzieje. Może wszyscy dobrzy sprzedawcy ulicznego jedzenia wiedzą, że mogą zarobić pieniądze bez płacenia opłat festiwalowych / cięcia?
W Szwajcarii jest dobre jedzenie uliczne, ale w większości nie jest to jedzenie, które można znaleźć na Expo. Ostatnie naprawdę dobre jedzenie, jakie jadłem, to smażone krążki jabłkowe. Ale inne słodkie jedzenie również jest często dobre, jak gofry lub naleśniki. Generalnie uważam je za lepsze w Romandie, szczerze mówiąc. Albo jak naprawdę regionalne specjały na targach w Graubünden, kiedyś jadłem tam jakiś rodzaj słodkiego pieczywa, to było naprawdę niesamowite.
Nie, to zależy.
Rzadko jadam jedzenie uliczne.
Uwielbiam ciężarówkę Karaage w Aarau
A podczas gdy Basler Herbstmesse, uwielbiam Kartoffelpuffer, vis a vis są tam naprawdę dobre Apfelküchlein, to naprawdę uwielbiam kawiarnie (tam dostaniesz naprawdę dobre ciasta) i langos truck. Również Chäsbängel jest naprawdę dobry – ale jest tylko jeden truck, który kocham. Zajęło mi kilka razy, żeby dostać moje kilka trucków na herbmesse, które lubię i dostaję jedzenie z każdego roku.
To jedyne jedzenie uliczne, jakie jem w roku xD Zwykle dostajesz to samo… Jak w restauracjach. Dostajesz tyle pizzy itp., ale naprawdę dobrych aranchini i takich rzeczy, nie dostajesz aż tak dużo… I pomyśl o tym w ten sposób: Większość ludzi w Szwajcarii nie może jeść pikantnych rzeczy. Mam na myśli, że Niemcy są nawet gorsi niż Szwajcarzy. Więc nie możesz jeść pikantnego jedzenia bez oznaczenia go jako pikantnego i tak dalej.
Byłem tylko dwa razy w Gül w Zurychu, ale za każdym razem siedziałem obok Niemców, którzy narzekali, że jest za ostro (szczerze mówiąc, sos w manti jest trochę ostry, ale nie mam nic przeciwko indyjskiemu jedzeniu itp.). Więc i tak nie masz zbyt wielu opcji w streetfoodzie.
Przez lata zadawałem sobie to samo pytanie dotyczące jedzenia i specjałów z ulicznego jedzenia.
Oto krótka lista powodów, dla których uważam, że tak jest:
-Kiedy „Tanie jest drogie” nie daje tutaj zbyt wiele miejsca na konkurencję przeciętnemu sprzedawcy. Dobrzy lub źli ludzie będą sprzedawać w obu przypadkach -Kiedy „Tanie jest drogie” sprawia, że większość sprzedawców obniża jakość, aby zwiększyć zysk -Kiedy „Tanie jest drogie” sprawia, że porcje jedzenia ulicznego są porównywalne z rozmiarami posiłków Happy Meals dla dzieci -Kiedy „Tanie jest drogie” sprawia, że wybór wysokiej jakości świeżych składników jest trudniejszy. Czy zapłaciłbyś 20 franków za tortillę z kurczakiem ze street foodu, skoro potrzebujesz co najmniej dwóch, aby poczuć się pełnym?
Byłem w szoku, gdy pewnego razu czekałem w food trucku na proste danie, takie jak makaron, i okazało się, że sos był surowo ugotowany, a cena dania wynosiła 15 CHF za 150 gramów.
Krótko mówiąc, ogólny brak „kultury” jedzenia ulicznego i różnorodności lokalnych produktów spożywczych sprawia, że konkurencja nie jest w stanie zapewnić im rozwoju.
Niestety, niewidomy prowadzi ślepego i daleko nie zajdzie.
Najlepsze kiełbaski i chleb: imprezy jak z okazji Pierwszego Sierpnia w wiosce (tanie i pyszne)
Najlepsze kebaby: jakikolwiek kebab o 2 w nocy po imprezie
Dla mnie najlepsze burgery pochodzą z cholery (nie wiem, czy można to nazwać jedzeniem ulicznym)
Większość jedzenia ulicznego, które widziałem, jest „droga”, więc nie widzę w tym nic atrakcyjnego, ponieważ mieszkasz prawie blisko domu w Szwajcarii i tam znajdziesz najlepsze i najtańsze jedzenie. Czułbym się, jakbym tracił pieniądze, gdybym jadł na mieście codziennie
Moim zdaniem starzenie się będzie nieustannie zmieniać twój gust kulinarny. W rzeczywistości wraz z większą ilością doświadczeń poza bańką kuchni szwajcarskiej twój gust będzie „przeorganizowany”.
Dodatkowo wszyscy mieliśmy doświadczenie jako mali: jedzenie BEA (na przykład może to być również McDo) świętowaliśmy to „śmieci”! lol! Mój 13-letni ja świętował to… i cóż, w latach 90. nie było to tak drogie, jak jest teraz.
Teraz, kiedy widzę zdjęcia burgerów i tym podobnych, przypominam sobie, że moje jelita i kubki smakowe nie reagują już tak jak kiedyś hahaha…
Podsumowując moją tyradę: tak, zgadzam się z Tobą we wszystkich punktach, jestem teraz starszy i „mądrzejszy”.
Czego można się spodziewać po festiwalu ulicznego jedzenia. To koncepcje zaimportowane z miejsc takich jak Camden w Londynie, które zgentryfikowały uliczne jedzenie do granic możliwości. Jeśli chcesz ulicznego jedzenia w (francuskiej) Szwajcarii, kup samosę lub coxinę w sklepie z tytoniem i miej nadzieję, że twój żołądek będzie solidny. A tak przy okazji, znajdziesz uczciwe i dobre uliczne jedzenie w la ville est à vous w Genewie.
Pracowałem w hurtowni dla restauracji. 99% wszystkich klientów kupuje wygodne produkty. Wszystko gotowe, nawet cebula jest już obrana, a czosnek posiekany, możesz nawet kupić już ugotowane ziemniaki pakowane próżniowo… Znajdziesz tam wszystko, od sosów w butelkach w formie proszku lub pasty, po każdy deser mrożony, każdy rodzaj mrożonego chleba i najtańsze mięso, o którym nie wiedziałem, że istnieje, zanim tam pracowałem. Niestety, nawet lokalni rzeźnicy kupowali to mięso…
Był tylko 1%, który kupował wszystko świeże i robił swoje rzeczy od podstaw. Inni dosłownie po prostu rzucają razem jakieś wygodne jedzenie i serwują ci je. Dlatego jest mdłe i dlatego wszędzie rzeczy smakują tak samo.
Często jem bardzo dobre jedzenie uliczne w Szwajcarii. Nie zawsze jest tanie, ale większość miejsc, do których chodzę, jest rozsądna według szwajcarskich standardów. To prawda, że jest to mniej częścią lokalnej kultury niż w innych krajach, ale moim zdaniem nie oznacza to, że nie ma niczego, co można docenić.
czy w szwajcarii jest streetfood? streetfoodfestival to moim zdaniem nie jest streetfood. to przewartościowane, wykwintne jedzenie. szwajcarii naprawdę potrzeba czegoś w rodzaju mcdonalda, ale z ziemniakami i przekąskami serowymi. w każdej małej wiosce w szwajcarii jest miejsce z kebabem. ale ani jednego szwajcarskiego stoiska z jedzeniem ani nic takiego. ziemniaki są tanie, to naprawdę mogłoby się wyróżniać.
czy w szwajcarii jest streetfood? streetfoodfestival to moim zdaniem nie jest streetfood. to przewartościowane, wykwintne jedzenie. szwajcarii naprawdę potrzeba czegoś w rodzaju mcdonalda, ale z ziemniakami i przekąskami serowymi. w każdej małej wiosce w szwajcarii jest miejsce z kebabem. ale ani jednego szwajcarskiego stoiska z jedzeniem ani nic takiego. ziemniaki są tanie, to naprawdę mogłoby się wyróżniać.
Nigdy nie byłem pozytywnie zaskoczony żadnym ulicznym jedzeniem w Szwajcarii, nawet jeśli — lub zwłaszcza tam — jest to „ festiwal ulicznego jedzenia” .
Przeciętność rządzi, tak jak w każdej zwykłej restauracji. (Rzadkie wyjątki potwierdzają regułę).
Chodzi o płacenie opłat, czynszu, podatków, pensji i zakładam, że na koniec coś zostanie.
Albo po prostu kompletna niekompetencja i ignorancja kulinarna.
Są 3 potrawy w Szwajcarii, na które nie mam żadnych zastrzeżeń: burgery, pizza i fondue
(Oczywiście, mogę narzekać na cenę, ale jeśli wszystko jest za drogie, to nic nie jest za drogie)
15.- frytki są szalenie drogie nawet jak na nasze standardy
Ogólnie rzecz biorąc, narzekanie na jedzenie w restauracjach w Szwajcarii jest uczciwe. Jakość jest przeciętna, a ceny wysokie. Jeśli pochodzisz z innego kraju, prawdopodobnie nie będziesz zachwycony tutejszą sceną kulinarną
Dlaczego, do cholery, topią swoje frytki, które w innym wypadku wyglądałyby smakowicie, w keczupie i sprzedają przewrócone burgery, które wyglądają, jakby ktoś już je ugryzł? To powiedziawszy, nie mogę nic powiedzieć o smaku na podstawie zdjęć, ale wygląd? Obrzydliwy.
Osobiście nigdy nie lubiłem szwajcarskiego jedzenia ulicznego. Wurscht mit Brot, frytki z mrożonego opakowania, musztarda i ketchup z tych dużych dozowników – to jest to, do czego byłem przyzwyczajony, jeśli chodzi o szwajcarskie jedzenie uliczne. A kebab też stał się dość nudny przez długi czas. Dopiero kilka lat temu w okolicy pojawiły się tajskie stragany uliczne i naprawdę polubiłem to jedzenie.
Poza tym zgadzam się, jedzenie uliczne w innych krajach jest o wiele lepsze, mógłbym ograniczyć się do jedzenia wyłącznie ulicznego, zwłaszcza w krajach azjatyckich.
Jako Francuz, który spędził ostatnie 9 lat w Szwajcarii, uważam, że to więcej niż niesamowity i cudowny kraj, ale z perspektywy Francuza mogę tylko powiedzieć, że delektowanie się jedzeniem nie jest częścią szwajcarskiej kultury. Moim zdaniem chodzi o otoczenie, miejsce, z kim i co pijesz bardziej niż o to, co jesz.
Mam wrażenie, że w Szwajcarii przyjemność jedzenia nie ma w ogóle znaczenia w porównaniu do Francji, Włoch, Hiszpanii itd.
W efekcie otrzymujemy złe, bez smaku i przede wszystkim SUSZONE JEDZENIE – ceny to ceny, to Szwajcaria, więc równie dobrze można zaakceptować wyższe ceny lub się wycofać, tak myślę 🤷♂️
W Szwajcarii są niesamowite restauracje i wspaniałe jedzenie uliczne (jedliśmy tam najlepsze potrawy), ale próbuję powiedzieć, że przywiązywanie tak dużej wagi do dobrego jedzenia nie jest niestety zakorzenione w szwajcarskiej kulturze, więc średnio zapłacisz przeciętne szwajcarskie ceny za przeciętne szwajcarskie jedzenie, które zazwyczaj jest suche i mieszanką różnych produktów.
PS: Z drugiej strony szwajcarskie składniki (warzywa, mięso, owoce itd.) są niesamowitej jakości. Moja rada jest taka, żeby samemu przygotowywać jedzenie i jeść przed lub po wyjściu na miasto.
W Josefwiese wkrótce otworzy się lokal, którego misją będzie zrewolucjonizowanie szwajcarskiej kultury kulinarnej poprzez oferowanie dań za 6 franków, w połowie ceny dla studentów i za darmo dla uchodźców.
znalazłem ich stronęhttps://www.instagram.com/kaltmiete_josef?igsh=cmpxaXNyeGEzbnpz